poniedziałek, 19 maja 2014

Randka z Antosiem

W weekend pogoda była niezbyt łaskawa, ale na randkę w zaciszu domowym w sam raz. Wybrałyśmy się z Julką do mojej koleżanki i jej synka, poznałyśmy się w szpitalu na badaniach jak jeszcze chodziłyśmy z brzuchami. Okazało się, że mamy tego samego lekarza i podobny tydzień ciąży :) Gdyby Julka urodziła się w terminie, a nie miesiąc przed, różnica między naszymi dzieciakami byłaby niewielka. Maluchy już raz się spotkały, ale nie sądzę żeby to pamiętały, bo były jeszcze na etapie leżenia i turlania się. Po tym spotkaniu muszę stwierdzić, że moja córka to mały łobuz. Tzn już wcześniej wiedziałam, że potrafi psocić, ale takich akcji to jeszcze nie było. Pierwsze wrażenie było ok. Antoś się troszkę wstydził, a Jula wparowała jak do siebie do domu. Ale nie zdziwiło mnie to, bo jest bardzo odważna i śmiała. Ostatnio dała "cześć" kominiarzowi który przyszedł do nas na sprawdzenie wentylacji, mało tego poprosił ją żeby z nim poszła do garderoby, a ona bez wahania dała mu rękę i pomaszerowała. Dopiero jak wychodził zapytał czy z nim pójdzie i zobaczyła, że ja się nie wybieram, to się nie zdecydowała. Dziwne bardzo, bo potrafi iść do kogoś obcego i się nie boi, a jak widzi teściową to płacze. Potem jej przechodzi, ale zawsze pierwszy rzut oka na teściową kończy się łzami. Trochę mnie to martwi, bo to właśnie teściowa ma zostać z Julią jak wrócę do pracy.
Antoś bardzo chciał się z Julką bawić, chciał ja przytulać, ale moja pociecha była zainteresowana bardziej tym co ją otacza. Były momenty, że bawili się razem, ale polegało to z reguły na grzebaniu w szafkach w kuchni i demolce. Naprawdę podziwiam matki wieloraczków, że ogarniają więcej niż jedno dziecko w tym samym wieku.
Zrobić takim maluchom zdjęcie jest praktycznie niemożliwe :) Nie ustoją w  miejscu, mamy tylko kilka zdjęć zrobionych przez mamusię Antonia i filmy robione przeze mnie telefonem.




Gdy razem coś psocili, było ok, ale nie obeszło się bez walki o zabawki. Przy pierwszym starciu Antek zabrał coś Julce i ona pociągnęła go za włoski. A włoski ma dłuższe od niej, takie słodkie (chociaż dostałam informację od mamusi, że własnie mu trochę skróciła). Antoś nie płakał z tego powodu i był twardy, może potraktował to jako formę podrywu :) Ale potem było już trochę gorzej. Antonio był śpiący więc mu się nie dziwię. Poszło o maść w tubce - bepanthen dokładnie. Julia uwielbia się nią bawić i tak właśnie robiła, ale Antonio też chciał i sobie pożyczył od Julki tubkę. Co się stało? Julia mu ją wyrwała z wielkim krzykiem, więc Antoś się rozpłakał. Chciałam go pocieszyć i wzięłam na kolana, nie chciał siedzieć u mnie i biegł do mamy. A wtedy Dżulka z ogromną złością złapała Anteczka za rękę i ugryzła. Byłam w szoku. Takie zachowanie... Łobuz i tyle. To chyba trochę szkoła Zochy, bo jakiś czas temu właśnie z Zosią przegrała walkę o pojemnik po bańkach mydlanych i chyba się nauczyła co trzeba robić. Co prawda Zosia nie pokazała jej że można gryźć, jakoś sama na to wpadła. Teraz się tylko zastanawiam czy ugryzła go, bo płakał czy może dlatego że ja go wzięłam na ręce?

Ale na koniec Julia chyba w ramach rekompensaty postanowiła Antosia uśpić, wożąc go w wózku :)






3 komentarze:

  1. Ulubiona zabawa maluchów w rozciapywanie kremu? Też przechodziliśmy przez to!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, ze Julcia ma kolegę w tym samym wieku prawie. Zresztą Ty chyba masz sporo koleżanek z takimi maluszkami z tego co widziałam na zdjęciach. Pozdrowionka dla Was.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pocieszne maluchy:) Bardzo lubię obserwować interakcje takich małych dzieci i ich reakcje na siebie:)

    OdpowiedzUsuń