piątek, 30 maja 2014

Moja mała modelka




Moja córeczka Julcia już nie jest taka malutka :) Ten czas tak szybko leci, jeszcze pamiętam jak cieszyłam się z jej obrotu z plecków na brzuszek, a ona już biega i zaczyna się stroić. Widać że robi się z niej mała kobietka. Parę dni temu gdy się malowałam wyciągnęła z szuflady moje korale i paradowała w nich po domu. A dzisiaj chodziła w moich butach :) Jak ją ubiorę w coś nowego to od razu idzie do taty i się chwali jak to ładnie wygląda :)


 




poniedziałek, 19 maja 2014

Randka z Antosiem

W weekend pogoda była niezbyt łaskawa, ale na randkę w zaciszu domowym w sam raz. Wybrałyśmy się z Julką do mojej koleżanki i jej synka, poznałyśmy się w szpitalu na badaniach jak jeszcze chodziłyśmy z brzuchami. Okazało się, że mamy tego samego lekarza i podobny tydzień ciąży :) Gdyby Julka urodziła się w terminie, a nie miesiąc przed, różnica między naszymi dzieciakami byłaby niewielka. Maluchy już raz się spotkały, ale nie sądzę żeby to pamiętały, bo były jeszcze na etapie leżenia i turlania się. Po tym spotkaniu muszę stwierdzić, że moja córka to mały łobuz. Tzn już wcześniej wiedziałam, że potrafi psocić, ale takich akcji to jeszcze nie było. Pierwsze wrażenie było ok. Antoś się troszkę wstydził, a Jula wparowała jak do siebie do domu. Ale nie zdziwiło mnie to, bo jest bardzo odważna i śmiała. Ostatnio dała "cześć" kominiarzowi który przyszedł do nas na sprawdzenie wentylacji, mało tego poprosił ją żeby z nim poszła do garderoby, a ona bez wahania dała mu rękę i pomaszerowała. Dopiero jak wychodził zapytał czy z nim pójdzie i zobaczyła, że ja się nie wybieram, to się nie zdecydowała. Dziwne bardzo, bo potrafi iść do kogoś obcego i się nie boi, a jak widzi teściową to płacze. Potem jej przechodzi, ale zawsze pierwszy rzut oka na teściową kończy się łzami. Trochę mnie to martwi, bo to właśnie teściowa ma zostać z Julią jak wrócę do pracy.
Antoś bardzo chciał się z Julką bawić, chciał ja przytulać, ale moja pociecha była zainteresowana bardziej tym co ją otacza. Były momenty, że bawili się razem, ale polegało to z reguły na grzebaniu w szafkach w kuchni i demolce. Naprawdę podziwiam matki wieloraczków, że ogarniają więcej niż jedno dziecko w tym samym wieku.
Zrobić takim maluchom zdjęcie jest praktycznie niemożliwe :) Nie ustoją w  miejscu, mamy tylko kilka zdjęć zrobionych przez mamusię Antonia i filmy robione przeze mnie telefonem.




Gdy razem coś psocili, było ok, ale nie obeszło się bez walki o zabawki. Przy pierwszym starciu Antek zabrał coś Julce i ona pociągnęła go za włoski. A włoski ma dłuższe od niej, takie słodkie (chociaż dostałam informację od mamusi, że własnie mu trochę skróciła). Antoś nie płakał z tego powodu i był twardy, może potraktował to jako formę podrywu :) Ale potem było już trochę gorzej. Antonio był śpiący więc mu się nie dziwię. Poszło o maść w tubce - bepanthen dokładnie. Julia uwielbia się nią bawić i tak właśnie robiła, ale Antonio też chciał i sobie pożyczył od Julki tubkę. Co się stało? Julia mu ją wyrwała z wielkim krzykiem, więc Antoś się rozpłakał. Chciałam go pocieszyć i wzięłam na kolana, nie chciał siedzieć u mnie i biegł do mamy. A wtedy Dżulka z ogromną złością złapała Anteczka za rękę i ugryzła. Byłam w szoku. Takie zachowanie... Łobuz i tyle. To chyba trochę szkoła Zochy, bo jakiś czas temu właśnie z Zosią przegrała walkę o pojemnik po bańkach mydlanych i chyba się nauczyła co trzeba robić. Co prawda Zosia nie pokazała jej że można gryźć, jakoś sama na to wpadła. Teraz się tylko zastanawiam czy ugryzła go, bo płakał czy może dlatego że ja go wzięłam na ręce?

Ale na koniec Julia chyba w ramach rekompensaty postanowiła Antosia uśpić, wożąc go w wózku :)






czwartek, 15 maja 2014

Zupa szczawiowa i botwinka z ziemniakami

Dwie zupki sezonowe, dzisiaj skusiłam się na szczawiową... Botwinkę robiłam w tamtym tygodniu. Obie można podawać z ugotowanym na twardo jajkiem. Często botwinkę robi się bez ziemniaków ale ja chciałam żeby była treściwsza.

Zupa szczawiowa




- pęczek szczawiu
- mięso do bulionu (ja użyłam udka z kurczaka)
- włoszczyzna
- ziemniaki
- jajka
- sól, pieprz
- śmietana

Gotujemy bulion mięsno warzywny, ja zrobiłam na bazie bulionu drobiowo-warzywnego czyli ugotowałam udko z kurczaka wraz z marchewką, pietruszką, selerem, porem - trochę części zielonej i trochę białej. Pogotować ok 15 minut. Dodajemy połowę ziemniaków pokrojonych w kostkę które mamy użyć do zupy i pokrojony szczaw. Gotujemy do miękkości ziemniaków. Wyławiamy z zupy włoszczyznę i mięso. Blendujemy wszystkie pozostałe składniki. Wrzucamy resztę ziemniaków i gotujemy do ich miękkości. Doprawiamy pieprzem i solą. Dodajemy łyżkę śmietany. Podajemy z jajkiem ugotowanym na twardo.

Botwinka


- botwina, liście wraz z buraczkami
- mięso ( skrzydełko albo udko z kurczaka), może być też wieprzowe
- warzywa: marchewka, pietruszka, seler
- śmietana, mąka
- ziemniaki
- koperek
- sól, pieprz, sok z cytryny, cukier

Mięso zalać wodą i gotować ok 10 minut. Dodać warzywa w całości i ziemniaki pokrojone w kostkę (ziemniaki to też warzywa, ale jakoś musiałam je oddzielić :P) gotować kolejne 10 minut. Buraki botwinki umyć i pokroić w kostkę albo zetrzeć na tarce. Dodać do zupy i gotować kolejne 10 minut. Dodajemy pokrojone w kawałki liście botwiny wraz z łodygami. Gotować 10 minut. Doprawić solą, pieprzem, cukrem i sokiem z cytryny. Śmietanę rozmieszać z mąką oraz łyżką stołową zupy (jeśli nie chcemy aby śmietana się zważyła) i dolewamy zawartość do botwiny. Siekamy koperek i dodajemy do gotowej zupy.

środa, 14 maja 2014

Mistrz zasypiania

Moja córka Julka jest mistrzem w zasypianiu. Czasem żeby zasnąć musi się przytulić, a czasem wystarczy że weźmie swój ukochany kocyk, smoka i położy się gdzieś na podłodze :) Oczywiście kocyk musi być, bez kocyka zaśnie tylko w samochodzie. Nie wiem jak to się stało, że tak szaleje na punkcie swoich kocyków. Czy to my z mężem jakoś w niej to zaszczepiliśmy? Wcześniej ich nie potrzebowała. Teraz musi być nawet jak jest jej smutno i chce się przytulić. Najczęściej kocyk leży w łóżeczku i wyciąga go przez szczebelki, a jak nie może dosięgnąć to woła :D
Jak była malutka to spała tylko na brzuszku, bo dzięki temu się nie budziła przez kolkę. I tak jej już zostało, bo często śpi na brzuchu, a jeśli nie śpi to przynajmniej zasypia. A oto kilka fotek :)
Tutaj jak była mniejsza :)




A tutaj już starsza :)







poniedziałek, 12 maja 2014

Kurczak zapiekany z pieczarkami

A to pomysł na szybki obiad, taki przy którym się człowiek nie namęczy :) Napiszę przepis na dwie osoby.



- filet z kurczaka (dla mnie i mojego męża wystarczy jeden pojedynczy rozcięty na pół)
- pieczarki (ok 20-30 dag)
- 2 ząbki czosnku
- cebula
- ser żółty (użyłam w plastrach ale może być też tarty)
- tymianek, sól, pieprz, przyprawa do kurczaka po staropolsku
- musztarda

Pierś z kurczaka obtaczamy w przyprawie do kurczaka po staropolsku wymieszanej z mąką. Smażymy na oleju po kilka minut z każdej strony. Wykładamy do naczynia żaroodpornego. Smarujemy musztardą z wierzchu. Na tym samym tłuszczu podsmażamy pokrojone w plasterki pieczarki z cebulą i czosnkiem, przyprawiamy solą, pieprzem i tymiankiem. Wykładamy na kurczaka, a na wierzch ser żółty. Zapiekamy w piekarniku 20 - 25 minut. Czasem dodaję też do pieczarek trochę pokrojonej zielonej części dymki.

niedziela, 11 maja 2014

Sernik z wiórkami kokosowymi

A oto przepis na sernik. Często robię go bez kokosa i też jest super, tylko szkoda tych wszystkich białek :)




Ciasto

- 2 1/2 szklanki mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 2 żółtka
- 1 jajko
- 2 czubate łyżki smalcu
- 3/4 szklanki cukru pudru

Zagnieść ciasto z wszystkich składników. Wyłożyć na blachę.

Ser

- 1 kg sera w wiaderku
- 1/2 szklanki oleju
- 4 żółtka
- 1 szklanka cukru
- 2 jajka
- 1 budyń śmietankowy
- 2 szklanki mleka

Jajka, żółtka, cukier - ubić, dodać olej, budyń i ser, na końcu mleko. Masa ma być rzadka.

Wylać ser na ciasto. Piec 50 minut w temperaturze 160 - 170 stopni.
W tym czasie ubić
- 6 białek
- 1 szklankę cukru

Dodać 20 dag wiórek kokosowych, wymieszać. Wyłożyć na placek i piec jeszcze 15 minut.


piątek, 9 maja 2014

Domowe przedszkole

Mam wielkie szczęście, bo moje dziecko ma sporo koleżanek i kolegów w swoim wieku. Mało tego część z nich stanowi jedną wielką paczkę :) Jakoś tak się stało, że wygląda jakbyśmy się umówiły z koleżankami z pracy i zaszły w ciążę w jednym czasie. Razem pracowałyśmy, razem chodziłyśmy w ciąży, a teraz nasze dzieciaki się wspólnie bawią. Już będąc w ciąży spotykałyśmy się na ploty, a było o czym rozmawiać bo miałyśmy sporo wspólnych tematów. Potem organizowałyśmy wyjście w plener bo myślałyśmy, że nie ma miejsca gdzie mogłybyśmy się pomieścić. Ale zrobiło się zimno i okazało się, że w każdym mieszkaniu da radę :) Ostatnio nawet stwierdziłyśmy że fajnie by było nawet w kawalerce, bo wszystkie dzieci byłby na oku. W ciąży to chodziłyśmy głównie do restauracji na jakieś jedzonko. Jak dzieci były małe można było wyskoczyć na piknik. Teraz jak już wszystkie biegają ciężko jest ogarnąć tą gromadkę, już nie da się rozmawiać jak kiedyś. Ale jeszcze trochę i maluchy zajmą się same sobą a my będziemy mogły swobodnie wypić kawę. Najstarsza nasza pociecha ma 2,5 roku, a najmłodsza rok nie liczę tych które są jeszcze w brzuchu :D Bo nasze domowe przedszkole stale się powiększa :P A to kilka pamiątkowych zdjęć. Jest ich dużo więcej, szkoda że nie mogłam znaleźć tego gdzie byłyśmy z brzuchami :(



Julia i Marysia

Julia i Zosia
Julia i Zosia
Julia i Krystian
Julia, Zosia i Marysia
Bartuś, Tosia i Julka
Na kadzielni


Julia i Krystian
Julia, Tosia i Krystian

Julia, Marysia i Zosia

Julia, Krystian i Zosia

Wiki, Niki, Zosia, Marysia i Julka

Urodziny Tosi

Drugie urodziny Nikolki


Urodziny Julci


Urodziny Zosi

Niki, Zosia, Wiki, Jula i Marysia







poniedziałek, 5 maja 2014

Racuszki z jabłkami

Dzisiaj na obiad była pomidorowa, jak to w poniedziałek (od czasu do czasu robię krupnik) i racuszki. Julka je bardzo lubi, może nie jest to dietetyczne danie, ale za to jakie dobre :)


Składniki:

- 15 dag mąki
- 3 jajka
- 3 łyżki cukru
- 200 ml kefiru
- 2-3 jabłka

Rozdzielamy żółtka od białek. Białka ubijamy na sztywno. Żółtka ucieramy z cukrem, dodajemy kefir i mąkę, miksujemy. Dodajemy pianę z białek i powoli mieszamy. Jabłka obieramy i kroimy w płatki. Dodajemy do ciasta. Placuszki smażymy na oleju z obu stron na złoty kolor. Po usmażeniu odkładamy na papierowy ręcznik, żeby nie ociekały tłuszczem. Można je podać z cukrem pudrem, konfiturą albo czekoladą. Same też smakują świetnie :)