wtorek, 26 sierpnia 2014

Sushi domowej roboty: maki i uramaki




Ostatnimi czasy stałam się wielkim smakoszem sushi, a to wszystko przez zachciankę, która chodzi za mną i nie może przestać. Namiętnie kupowałam susi w restauracjach z dostawą do domu, albo po prostu zamawiałam i odbierałam w restauracji, która znajduje się parę pięter pode mną. Pewnego razu rozmawiałam z koleżanką Eweliną, która powiedziała, że niedawno zakupiła wszystko co potrzebne do samodzielnego wykonywania sushi i że wychodzi to o wiele taniej niż stołowanie się w restauracjach i wcale nie jest takie trudne. Nie pozostało mi nic innego tylko spróbować :)


Ewelina mówiła, że pewnie taniej wyjdzie kupić wszystkie potrzebne rzeczy osobno, a nie w gotowym zestawie. Sprawdziłam produkty jednej firmy i wyszło mi podobnie, ale zdecydowałam, że kupię osobno bo nie będę kupować maty. Mam podkładki pod talerze, które wyglądają bardzo podobnie, a ich teraz nie używam. Dokupiłam tylko nori, ryż, sos do ryżu, wasabi, imbir, a także to co wkładałam w środek czyli: awokado, ogórki, surimi, krewetki, sezam i serek śmietankowy.



Najwięcej czasu zajmuje przygotowanie ryżu, niby nie ma dużo pracy przy tym ale trochę to trwa. Najpierw ryż trzeba wypłukać, aż woda będzie przejrzysta. Potem zalewamy go wodą i czekamy 30 minut. Następnie znowu płuczemy. Do garnka wkładamy ryż i zalewamy wodą w stosunku 1: 1 i 1/2, to pierwsze to ryż a drugie woda. Gotujemy na wolnym ogniu przez około 15 minut, pod przykryciem mieszając od czasu do czasu. Dokładnie do tego momentu, aż woda całkowicie nie będzie obecna. Potem trzeba go przyprawić sosem. Ja kupiłam taki którego już nie trzeba gotować z solą i cukrem, wystarczy dodać do ciepłego ryżu i wymieszać. Potem zostawiamy jeszcze w garnku pod przykryciem ryż, jakieś 15 minut. Kolejnym krokiem jest wystudzenie. Prawidłowo powinno się ryż umieścić w drewnianej misce, ale takiej nie posiadam i wrzuciłam do szklanej. Dosyć szybko wystygł.

W tym czasie możemy sobie przygotować dodatki. Kroimy je w paski, ja krewetki dodatkowo podsmażyłam z czosnkiem i pietruszką w kostce na masełku. Ale mogą być przecież surowe albo ugotowane. Surimi (paluszki krabowe) pokroiłam raz na pół wzdłuż.




Samo wykonanie maków nie trwa długo. Wystarczy ułożyć na macie folię spożywczą (żeby ryż się nie przyklejał do maty w przypadku uramaków). Położyć nori chropowatą stroną do siebie, czyli gładką do maty. Rozłożyć ryż na algach, ułożyć składniki i zawinąć :) Przy nakładaniu ryżu najlepiej mieć miseczkę z wodą do moczenia rąk, bo klei się bardzo. Trzeba pamiętać żeby zostawić niewielki pasek bez ryżu u góry. Ja ryż smarowałam w makach dodatkowo serkiem śmietankowym. W oryginalnych sushi używa się serka Philadelphia ale jak kupiłam jakiś na kanapki. Uramaki to odwrócone maki gdzie ryż jest na zewnątrz, czytałam że są już trudniejsze, ale się udały. Więc albo szczęście początkującego, albo jestem zdolna :) Przy uramakach nakłada się ryż, posypuje sezamem, albo czym tam chcemy, odwraca nori i dopiero nakładamy składniki i zawijamy.






Zdecydowałam się też zrobić jeden wałeczek z tzw ogródkiem :) Zauważyłam że w niektórych restauracjach tak właśnie podają maki.


  

Jeśli chodzi o smak to jakoś nie różniły się od tych zamówionych w restauracjach, może wyglądały jeszcze dość niezgrabnie ale to był pierwszy raz :) Lepiej smakował mi marynowany imbir, może mój był świeższy i dlatego?  Jeszcze trochę poćwiczę i poczytam i myślę, że spokojnie zrobię jakieś z krewetkami w tempurze albo jeszcze trudniejsze :)
Sushi jemy oczywiście z sosem sojowym, w którym je maczamy. Ja uwielbiam też z wasabi, czyli zielonym chrzanem. Są też sushi nigiri ale ja jakoś za nimi nie przepadam, więc nie robiłam :)






1 komentarz:

  1. Wygląda pysznie . Ja szykuję maki na urodziny :) Mam nadzieję, że zaskoczę bliskich.

    OdpowiedzUsuń