poniedziałek, 28 lipca 2014

Narzuta, kołderka i poszewka na poduszkę - handmade


Jak Julia była malutka zaczęłam szydełkować. Nie bardzo pamiętam co mnie natchnęło, ale chyba filmiki które znalazłam na YouTube, takie toturiale. Chciałam zrobić dla niej czapkę, bo akurat była zima.  Kiedyś mama próbowała mnie nauczyć dziergania, ale krew ją zalewała jak tylko trzymałam szydełko i stwierdziła, że chyba nic z tego nie będzie. Chyba musiałam do tego dorosnąć :P Któregoś dnia kupiłam byle jaką włóczkę, wygrzebałam z szuflady szydełko, które kiedyś dostałam od mamy i postanowiłam nauczyć się podstaw. Wyszukałam w google podstawowe ściegi i zaczęłam robić szalik. Dziwnym trafem zamiast prostokąta wychodził mi trójkąt. Ale wykonałam telefon do mamy i stwierdziła, że po prostu gubię oczka. Okazało się że z czapką poszło mi prościej, a na tych filmikach dziewczyny tłumaczą bardzo dobrze więc załapałam. I takim sposobem stworzyłam kilka czapek, potem opaski, sweterek, misia a teraz jestem w trakcie dziergania sukienki i jak przyjdzie mi wypełnienie to będę zszywać misia z afrykańskich kwiatków. Najbardziej cieszy mnie to że nauczyłam się czytać schematy, bo przydaje się to bardzo.
Ale jakoś było mi mało i ostatnio postanowiłam że wezmę się za szycie :) Kiedyś coś tam próbowałam na mamy maszynie, więc jakieś podstawy miałam. Zakupiłam sprzęt, miłość od pierwszego wejrzenia:
I pierwsze za co się wzięłam to narzuta na łóżeczko Julki. Mąż wielokrotnie mówił żebym coś kupiła, bo przecież się kurzy, a Jula nie ma nic na łóżeczko. Popatrzyłam w internecie i nie było czegoś takiego, były raczej na zwykłe łóżka. I do tego nie takie jak sobie wyobrażałam. Więc kupiłam maszynę i uszyłam :) W sklepie z tkaninami znalazłam taki materiał w króliczki i powstała narzutka. Oczywiście początki nie były proste. Najpierw przeczytałam instrukcję do maszyny. Potem nawlekłam nić, założyłam nić... i u góry szyło, a na dole wychodziły kołtuny. W instrukcji pisało, że mam złe naprężenie nitki, ale wszystko było ok. Więc telefon do mamy - diagnoza - źle założona górna nitka. Trochę pomyślałam i naprawiłam swój błąd. Co ja bym bez tej mamy zrobiła :) 




Potem stwierdziłam że Julka nie ma letniej kołderki i śpi pod kocykiem i też postanowiłam uszyć. Myślałam żeby włożyć do środka polar, ale teściowa podpowiedziała mi, że on jest sztuczny i nie wytrzyma prania w wysokich temperaturach. Poradziłam się pani w sklepie z tkaninami i w środek włożyłam tzw flanelkę pościelową. U góry i na dole jest bawełna, do kompletu zrobiłam też poszewkę na poduchę wiązaną na troczki. Czeka mnie teraz jeszcze nauka obszywania ściegiem overlocowym i może coś ze mnie będzie :) Teraz mam w planach poduszkę ozdobną, spódniczkę dla Julki i może jakąś sukienkę.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz