czwartek, 17 września 2015

Czy pierwsza ciąża różni się od drugiej?



Zdecydowanie tak. Nawet jeśli nasze samopoczucie jest identyczne, to jednak tą drugą ciążę przechodzi się zupełnie inaczej, bo ma się już w domu dziecko, dzięki któremu np wylegiwanie się w łóżku do godziny 12.00 jest niemożliwe :) Trzeba wstać i zrobić mu śniadanie, zająć się nim. Druga ciąża schodzi trochę na dalszy plan. To nie jest tak, że się nią kobieta nie cieszy, bo cieszy się ale przeżywa już zupełnie inaczej. Do tego nie martwimy się już tak bardzo o siebie jak w pierwszej ciąży, przynajmniej tak było u mnie, kiedy musiałam podnieść Julkę to ją podnosiłam. Od początku farbowałam włosy, a w pierwszej ciąży dopiero od drugiego trymestru, tak samo było z kawą.
W pierwszej ciąży muszę się przyznać bez bicia, że praktycznie nie robiłam nic, wylegiwałam się do południa w łóżku, a potem na biega ogarniałam mieszkanie i gotowałam obiad. Zdarzało mi się wychodzić jak umówiłam się z koleżankami, albo na fitness dla ciężarnych albo na szkołę rodzenia,a tak to zajmowałam się słodkim lenistwem... Ach co to były za czasy :) Im bardziej nie robiłam nic tym bardziej nic mi się nie chciało.



W drugiej ciąży nie bardzo czułam na początku, że w tej ciąży jestem. Dopóki brzuch nie zwiększył swoich rozmiarów. W obu czułam się bardzo dobrze, choć w tej drugiej miałam czasem mdłości. Ale co tam mdłości jak trzeba z dzieckiem iść na spacer. Zastanawiam się do tej pory jak ja funkcjonowałam jak w pierwszym trymestrze ciągle chciało mi się spać, a o dziwo nie spałam w dzień nic. Do tego w trzecim trymestrze doszła mi bezsenność i potrafiłam pół nocy nie spać, a mimo to w dzień nie odsypiałam. Jak to robiłam? W sumie jak robię do tej pory? Bo teraz też wstaję do Jasia w nocy a w dzień nie odsypiam, to nic że ok 19.00 jedyne o czym myślę to łóżko. I niestety tylko w sensie odpoczynku :P


Obie moje ciąże przebiegały podobnie, te same problemy, praktycznie podobny okres hospitalizacji. Z tym że w tej pierwszej długo leżałam przed samym porodem, a w drugiej rozbiło mi się to na dwie raty. Nawet urodziłam w tym samym tygodniu - 36. W obu miałam cukrzycę ciążową, i przytyłam podobnie, mimo tego, że syn od córki urodził się zdecydowanie większy. I tu lekarz się trochę pomylił, bo stwierdził, że taka moja uroda że rodzę małe dzieci przed terminem. I tak Julka miała 2360 g i 49 cm więc faktycznie była kruszynką, ale Jaś już 3160 g i 54 cm. Naszykowałam ubranka na 50 i okazało się że nawet ich nie założył. A jak to było u was?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz